Jechało się super. Pogoda dobra. Praktycznie nie było wiatru. Udałem się nad maltę. Zrobiłem 2 kółka nad Malta i udałem się do domu. Szkoda, że czas nie pozwalał na dalszą jazdę.
W środę była fatalna pogoda. Lecz to mnie nie powstrzymało. Zdzwoniłem się z kumplem i pojechaliśmy na rower. Na początku nie mieliśmy planów gdzie się udać. Po dłuższej chwili namysłu stwierdziliśmy ze pojedziemy w błotko. Udaliśmy się w stronę jeziora Malta. Po przejechaniu 3 km zaczęło lać. W lesie była masakra błotna. Kałuża przy kałuży. Oby dwoje byliśmy strasznie ubrudzeni. Po dojechaniu nad Maltę wyczyściliśmy okulary. Zauważyłem 2 osoby trenujące w takiej pogodzie prócz nas. Po chwili przerwy przy źródełku rozstaliśmy się z kumplem i udałem się szybkim tempem do domu. Droga powrotna przebiegła szybko.
Tego dnia udałem się znów nad jezioro Swarzędzkie. W drodze powrotnej jak już dojeżdżałem do domu zauważyłem Michaela jadącego w oddali. Okazało się, że szukał mnie.Szybko go dogoniłem i przez chwilę sobie pojeździliśmy po Swarzędzu.
Lajtowy trening po zawodach w Płocku. Noga jeszcze strasznie bolała lecz postanowiłem ją rozruszać. Na początku bolało lecz po chwili przestało. Udałem się nad jezioro Swarzędzkie. Po drodze mijał mnie jedynie jedne rowerzysta. Do domu wróciłem po 55 min. od wyjazdu.
Drugi trening w tym dniu. Miałem pełno energii i nie mogłem powstrzymać się aby nie udać się na rower po raz drugi. Po powrocie do domu dowiedziałem się, że mój Przyjaciel Michael miał mały wypadek podczas treningu. Dobiło mnie to lecz na szczęście nic poważnego mu się nie stało prócz rozciętej przy kostce nogi.
Po szkole od razu wsiadłem na rower i udałem się w drogę. Pojechałem do Zalasewa następnie Garby, Tulce. Całą drogę odczuwałem straszne zmęczenie. W Tulcach zrobiłem przerwę i po chwili udałem się w drogę powrotną.
Dziś pogoda dopisała. Wyruszyliśmy na trasę o godz. 11:45. Trasa biegła przez maltę następnie skierowaliśmy się szlakiem Nadwarciańskim w stronę Lubonia a później Puszczykowa. Prawie przez cały czas mieliśmy pod wiatr. Gdy dojechaliśmy do Puszczykowa zacząłem robić się głodny i postanowiliśmy poszukać Mc donalds lecz nigdzie nie mogliśmy znaleźć. Po kilku min. drogi napotkaliśmy stacja BP więc kupiliśmy coś do zjedzenia i dalej udaliśmy się w drogę. Po chwili byliśmy nad Maltą (ludzi od groma) z malty udaliśmy się juz wprost do domu. I tak dzisiejszy trening dobiegł końca.
Dzisiejszy wyjazd był lajtowy. Na początek udałem się w raz z kolegą Michaelem nad Maltę, później pojechaliśmy do Cyklotur'a na ul. Kwiatową, następnie do Armontbike na Franowie, i z powrotem nad Maltę (dziś stosunkowo mało rowerzystów było nad jeziorkiem). Po krótkim postoju nad Malta udaliśmy się w drogę powrotną. Przed Swarzędzem pokręciliśmy się jeszcze trochę po tamtejszym lesie. Po kilku minutach wyjechaliśmy już na asfalt i jechaliśmy do Zalasewa. Tam też się pożegnaliśmy i każdy udał się w swoją stronę. Ja jeszcze miałem ochotę trochę pokręcić więc pojechałem dłuższą drogą do domu. Tak zakończyłem dzisiejszą wycieczkę. Jutro planujemy prawdziwy trening.
Dziś nie miałem lekcji w szkole więc postanowiłem pojechać na rower. Pogoda dziś rewalka, więc udałem się nad Maltę później Stary Rynek a następnie udałem się w strone domu, zrobiłem jeszcze 2 kółka wokół lasu koło Swarzędza i wróciłem do Swarzędza. Dziś na treningu amortyzator mi chyba padł. Dochodzą straszne trzaski. Nie mam pojęcia co się stało. Mam nadzieję, że to nic poważnego. W weekend dam do serwisu.